- ...bo te wykonujemy najczęściej w zaawansowanym stadium nowotworu, jak wynika z opublikowanego w kwietniu raportu naukowców z „Lancet Oncology". Stwierdzono w nim także, że w leczeniu niemal wszystkich rodzajów raka, Polska jest na samym końcu europejskiej listy, z wynikami o połowę gorszymi niż Szwecja, Austria, Francja czy Stany Zjednoczone.
- To prawda, że do onkologa zgłaszamy się znacznie później niż można by było. Jednak w tym raporcie występuje przekłamanie już w samej ocenie, bo wyniki leczenia w poszczególnych stopniach zaawansowania mamy porównywalne z Francją czy Niemcami, a w niektórych nowotworach - na przykład w raku nerki - nawet lepsze! Także wynik wyleczeń raka szyjki macicy w I stopniu jest taki sam, jak we Francji: 95 procent. Czyli w poszczególnych stopniach leczymy podobnie jak w Europie, choć trochę gorzej niż w Stanach Zjednoczonych. Natomiast w wymienionych krajach, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, chorych w mniej zaawansowanych stopniach jest prawie trzykrotnie więcej, co rzutuje nie tylko na ogólne wyniki, ale i drastycznie obniża koszty leczenia. Na niekorzyść globalnych wyników leczenia w Polsce przemawiają tylko wyniki obejmujące łącznie odsetki przeżyć chorych niezaawansowanych i zaawansowanych. A ponieważ skład kliniczny chorych w Polsce cechuje się znaczącą przewagą pacjentów leczonych dopiero w zaawansowanych okresach choroby, to wyniki leczenia są gorsze. Poza tym w raporcie podano wyniki z wyselekcjonowanych placówek. Pacjenci z publicznych szpitali Europy i Rosji, często ubodzy, niedożywieni, czasem wyniszczeni alkoholem i narkotykami, a więc słabsi biologicznie, mają mniejsze szanse na wyzdrowienie.
- Być może w takiej sytuacji mogłaby pomóc terapia genowa? Czy rzeczywiście już niedługo procedurę leczenia nowotworów będzie poprzedzać sporządzenie testu profilu DNA, by zaordynować właściwe leczenie, co sugeruje zespół genetyków onkologów ze Szczecina pod kierunkiem profesora Jana Lubińskiego?
- My już na zjeździe PTOK jesienią zeszłego roku mówiliśmy o dużych możliwościach wykorzystania cisplatyny w pewnych rodzajach leczenia, więc potwierdzam jej skuteczność. Rzeczywiście, gdy testy genetyczne będą kosztować tyle, by stać było na nie pacjentów, lub refundowało je państwo, zapewne taka właśnie będzie procedura leczenia nowotworów, uzależniona od diagnostyki genetycznej. Jednak przedtem trzeba dokładnie zbadać, które geny odpowiadają za dany rodzaj nowotworu, jak wpływają na dobór leku i jego dawkowanie, a to zajmie kilka, a bardziej realnie kilkanaście lat! Podobnie dzieje się z opracowaniem nowego preparatu leczącego dany nowotwór, gdzie najpierw trzeba przebadać 400 tysięcy związków chemicznych, z nich wyodrębnić do ostatecznych prób około 4 tysięcy, do prób na zwierzętach wybrać 10-12 preparatów, z których próbom klinicznym poddaje się 2-3 leki. Od takiego wynalazku i selekcji musi upłynąć jeszcze 5-7 lat, zanim lek będzie gotowy i poddany testom. Jak widać, to długa i żmudna droga, prowadząca do powolnego, lecz stałego postępu w leczeniu nowotworów.