Nowotwory nerki i pęcherza są w Polsce źle leczone - alarmowali specjaliści podczas konferencji prasowej, która odbyła się 27 listopada w Warszawie. Jak mówili, pacjenci z rozsianym rakiem nerki nie mają np. dostępu do skutecznych, nowoczesnych terapii, a w przypadku raka pęcherza chorzy za rzadko są poddawani operacjom radykalnym.
Według prof. Wojciecha Pypno, kierownika Kliniki Urologii Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie, raki nerki i pęcherza moczowego to jedne z najczęstszych nowotworów. Pod względem częstości występowania, rak pęcherza zajmuje miejsce 4., a rak nerki miejsce 9., ale śmiertelność z jego powodu jest bardzo wysoka.
Jak przypomniał dr Wojciech Rogowski z Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie, podstawową metodą leczenia tych nowotworów jest operacja chirurgiczna. Ale żeby była ona skuteczna, nowotwór musi być wcześnie rozpoznany. Tymczasem w Polsce diagnoza jest często stawiana zbyt późno, bo pacjenci, ale też lekarze pierwszego kontaktu, lekceważą podstawowe objawy, takie jak krwiomocz w przypadku raka pęcherza.
"Inaczej jest w przypadku raka nerki, gdzie często brak objawów w pierwszym stadium choroby. Wczesne rozpoznanie zależy tu w dużym stopniu od lekarzy rodzinnych, którzy powinni wysyłać pacjentów na USG, będące metodą prostą i stosunkowo niedrogą" - powiedział Rogowski. Podkreślił, że tu liczy się nawet dzień spóźnienia, bo gdy komórki nowotworowe dadzą przerzut, to szans na pełne wyleczenie prawie nie ma. Tymczasem w Polsce 30 proc. pacjentów ma stawiane rozpoznanie raka nerki, gdy ten zdążył już dać przerzuty.
USG jamy brzusznej jest zresztą podstawą rozpoznania również w przypadku raka pęcherza. "Jeśli lekarz nie ma w katalogu świadczeń takiego badania, to powinien uczciwie pacjentowi powiedzieć, żeby wykonał je prywatnie, bo to mu może uratować życie" - podkreślił dr Grzegorz Luboiński, naczelny chirurg Centrum Onkologii w Warszawie.