Newsletter
Jeśli chcesz otrzymywać drogą elektroniczą porady dotyczące zdrowego trybu życia, nowości na rynku farmaceutycznym, lub interesują Cię tematy okołomedyczne w poniższe pole wpisz swój adres e-mail.

Baza wiedzy

Nasi partnerzy

Najczęściej szukane
zobacz wszystkie szukane wyrażenia


W onkologii najważniejszy jest człowiek

data dodania artykułu: 17 grudzień 2009 źródło: Polskie Towarzystwo Onkologii Klinicznej




- Jak widzi Pan - jako redaktor i autor wielu publikacji książkowych, w tym także tych popularnych - rolę mediów w kształtowaniu społecznej świadomości onkologicznej?
- Myślę, że dziennikarze mają możliwość zrobienia wiele dobrego dla tej sprawy, ale zarazem i wiele złego. Z racji ogromnej władzy nad umysłami odbiorców mogą szerzyć prawdziwe i obiektywne fakty, tępić zaś te fałszywe, w tym pokutujące od lat w społecznej świadomości mity. Podam pewien przykład. Wyleczalność chorób nowotworowych w Polsce jest dwa razy mniejsza, niż w Stanach Zjednoczonych, głownie z powodu kiepskiej diagnostyki i zbyt późnego zjawiania się pacjentów. Jednak najważniejszym pozamedycznym czynnikiem, wpływającym na poprawę wyników leczenia w Stanach Zjednoczonych, jest tam dobra medialna polityka informacyjna! Tamtejszy system ubezpieczeń pozwala pacjentom na wykupienie dodatkowych opcji, ale jednocześnie uzależnia ubezpieczenie od regularnych badań kontrolnych, co skutkuje wczesnym zgłaszaniem się chorych do lekarza. Dodatkowym atutem jest oprzyrządowanie do wczesnej diagnostyki, w zależności od ubezpieczenia, łatwo i szybko dostępne. Nam brakuje nie tylko dobrej propagandy audiowizualnej, ale i warunków organizacyjnych i kadrowych do prowadzenia skutecznych akcji profilaktycznych i diagnostycznych. Brak wreszcie współpracy onkologów z mediami. Uważam, że dobry artykuł umieszczony w poczytnym czasopiśmie może uratować życie nawet kilkuset osób! Z pewnością poprawiłoby to dramatyczne statystyki, z których wynika, że co piąty pacjent w Polsce zbyt późno zgłasza się do lekarza, u co czwartego lekarz za późno rozpoznaje chorobę nowotworową, a co siódmy umiera z powodu zastąpienia zaleconej przez onkologów terapii metodami niekonwencjonalnymi. Dlatego dziennikarze powinni zwracać uwagę nawet na tak błahe z pozoru sformułowania, jak na przykład określenie: „umarł na śmiertelną chorobę". Sugeruje ono, że raka nie da się wyleczyć, a przecież tak nie jest. Podobnie jest z hasłem: „Rak we wczesnych stadiach jest wyleczalny". Wynika z niego, że w późniejszych stadiach jest niewyleczalny, a to nieprawda, bo na przykład rak szyjki macicy w III stopniu jest wyleczalny w ponad 30 procentach, a w IV - w blisko 10 procentach. W wielu przypadkach rak nawet w IV stopniu zaawansowania daje szansę przeżycia - niewielką, ale wiarygodną. Stąd wniosek, że nośne hasło medialne - rozpowszechniane w najlepszej wierze, ale nie do końca przemyślane, może kryć w sobie przekłamania, które zamiast podnieść na duchu, tylko niepotrzebnie przygnębią i załamią chorych. Wiele czasopism, tak zwanych kolorowych czy sensacyjnych, publikuje także artykuły sponsorowane o „rękach, które leczą", różnych cudownych specyfikach i urządzeniach, rzekomo zwalczających raka. Jeśli już muszą to robić ze względów finansowych, to niech chociaż zamieszczą w ramce krótki komentarz lekarza onkologa. Czytelnik ma prawo do obiektywnej informacji! - Niedawno jakiś hochsztapler rozrzucił na terenie Centrum Onkologii w Warszawie ulotki informujące, że za 100 tysięcy złotych wyleczy każdą chorobę, w tym onkologiczną, pod warunkiem odstawienia zaleconych leków i przerwania terapii. Sprawę natychmiast nagłośniono w mediach, ale problem nie jest nowy. Z Pańskich obserwacji wynika, że co piąty chory na raka decyduje się na takie właśnie „leczenie". - Z moich badań wynika także, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat na raka umarło blisko pięć tysięcy osób w wyniku wyłącznego stosowania różnych niekonwencjonalnych metod. Tacy chorzy często aż do śmierci ślepo wierzą swemu „terapeucie". Jedna z moich pacjentek miała bardzo dużego guza sutka. Z tego guza, który cały czas rósł, wylewała się ropa. Kobieta jednak aż do śmierci ufała swojemu bioenergoterapeucie, który jej wmówił, że właśnie w ten sposób nowotwór wychodzi z jej ciała. Bardziej jednak niż ludzie, mieniący się uzdrowicielami, szkodzą różnego rodzaju zielarze, ordynujący specyfiki, które nie tylko nie pomagają, ale również rujnują finansowo rodzinę chorego.







Zobacz podobne artykuły


Szkolenie lekarzy to klucz do szybkiego wykrywania raka
Aby wcześniej wykrywać nowotwory i skuteczniej je leczyć, trzeba szkolić onkologicznie nie tylko lekarzy rodzinnych, ale także lekarzy innych specjalności, również stomatologów czy ortopedów - mówił dr Janusz Meder z Centrum Onkologii podczas konferencji prasowej zorganizowanej przez Polskie Towarzystwo Onkologii Klinicznej. ...
czytaj wiecej
Lekarze: nowotwory nerki i pęcherza źle leczone w Polsce
Nowotwory nerki i pęcherza są w Polsce źle leczone - alarmowali specjaliści podczas konferencji prasowej, która odbyła się 27 listopada w Warszawie. Jak mówili, pacjenci z rozsianym rakiem nerki nie mają np. dostępu do skutecznych, nowoczesnych terapii, a w przypadku raka pęcherza chorzy za rzadko są poddawani operacjom radykalnym....
czytaj wiecej
Polska wydaje zbyt mało na onkologię
Polska należy do krajów Europy, które wydają najmniej na onkologię i udostępniają pacjentom najmniej nowych leków przeciwnowotworowych - wynika z najnowszego raportu naukowców szwedzkich z Instytutu Karolinska w Sztokholmie, który przedstawiono na konferencji prasowej w Warszawie. Bezpośrednie koszty leczenia nowotworów złośliwych wynoszą w Polsce 41 euro na osobę....
czytaj wiecej