Grupą najbardziej zagrożoną zakażeniem odkleszczowym wirusem są oczywiście mieszkańcy terenów endemicznych - szczególnie osoby, które z racji zawodu lub stylu życia dużo czasu spędzają w plenerze. Drugą, wciąż rosnącą, grupą narażonych są turyści, odwiedzający tereny endemiczne.
Dr Stefanoff wyjaśnia, że według oficjalnych danych epidemiologicznych, zdecydowana większość przypadków KZM w Polsce jest odnotowywana w kilkunastu powiatach na terenie województwa podlaskiego i warmińsko-mazurskiego. Nie znaczy to jednak, że w innych regionach zagrożenie nie istnieje. Zdaniem specjalisty z Zakładu Higieny takie statystyki są raczej wynikiem tego, że w większości krajowych szpitali nie wykonuje się badań potwierdzających infekcję wirusem KZM i nie wprowadza przypadków choroby do ogólnopolskiego system nadzoru nad chorobami zakaźnymi.
KLESZCZE LUBIĄ CIEPŁO I WILGOĆ
Z czego wynika tak duży (w skali Europy aż 400-procentowy, a Polsce kilkudziesięciokrotny) wzrost liczby zachorowań na KZM w ostatnich latach? Specjaliści nie mają wątpliwości - winne jest ocieplenie klimatu.
"W czasie 200 lat (1780-2000) zaobserwowano wzrost średniej rocznej temperatury w Polsce o ok. 1,5 st.C. Znaczna część tego wzrostu przypada na ostatnie 50 lat - uważa Arleta Unton-Pyziołek z Instytutu Meteorlogii i Gospodarki Wodnej. Dodaje, że ocieplenie zaznacza się szczególnie w przebiegu zim - coraz łagodniejszych i cieplejszych.
Jej zdaniem, ocieplenie klimatu spowodowało pojawienie się w Polsce różnych gatunków roślin oraz zwierząt, które wcześniej żyły jedynie na południu Europy, na obszarach cieplejszych i znacznie bardziej wilgotnych. Jednym z takich gatunków są właśnie kleszcze, które znalazły dogodne warunki bytowania w tutejszych lasach, na łąkach, ale też w ogrodach, parkach i na działkach. A z faktu, że Europa Środkowa stała się dla nich atrakcyjnym terytorium, wynika obserwowany wzrost zachorowań na KZM.