Polska znalazła się na drugim miejscu od końca w raporcie dotyczącym umieralności wcześniaków w krajach Unii Europejskiej. Aż połowa noworodków ważących od 500 do 750 g i jedna piąta z wagą do kilograma umiera.
Nie przeżywa także aż 10 proc. noworodków z wagą mniejszą niż 1,5 kg. Gorsze wyniki są jedynie w Grecji - informuje o unijnym raporcie dziennik Polska. Na oddziałach neonatologii brakuje miejsc, a sprzęt - z racji swojego wieku - często ulega awariom... Lekarze ostrzegają: pomóc może jedynie zwiększenie środków na badania profilaktyczne i unowocześnianie aparatury.
W 2007 roku w polskich szpitalach urodziły się 24 tys. wcześniaków, co stanowi 7 procent wszystkich urodzeń. A ilość miejsc przygotowana do intensywnej terapii noworodków jest znikoma. Przykładowo w całym woj. małopolskim zamieszkanym przez około 3.5 miliona ludzi jest raptem 40 takich stanowisk.
- Sytuacja jest dramatyczna. Trafiają do nas dzieci z całego województwa. Wcześniaków przybywa, a miejsc dla nich wciąż brakuje - mówi Dorota Pawlik, neonatolog z krakowskiego Szpitala Uniwersyteckiego. - Jeszcze nie zdarzyło się, by jakiś inkubator stał wolny.
Na Śląsku nie ma specjalistycznego ośrodka i niejednokrotnie maluszki trzeba przewozić do Opola, Łodzi, Krakowa i Warszawy, bo w regionie na oddziałach intensywnej terapii brakuje dla nich miejsc.
Mieszkanki woj. lubuskiego muszą jeździć aż do Poznania. W mniejszych miastach sytuacja jest jeszcze gorsza. W powiatowych szpitalach często nie ma oddziałów neonatologii, a nie zawsze można zapewnić noworodkowi transport na odległość 100-200 km.