Kultura pop
Fikcja autentyczności, rzekomo prywatna atmosfera, rozmyty makijaż czynią z odbiorcy filmów pornograficznych podglądacza, obserwatora scen łóżkowych spoza prywatnej sfery. Przypuszczalnie, oprócz czystej chęci podglądania wijących się ciał, również ekscytacja związana z perspektywą obserwowania przez dziurkę od klucza spowodowała, że doszło do boomu pornograficznego w internecie – głównie dzięki filmom amatorskim. O ile w czasach analogowych filmy pornograficzne były dostępne jedynie spod lady lub w specjalnych działach wypożyczalni wideo – to jest wymagały publicznego wyartykułowania zainteresowania, to codzienność pornografizuje się dziś poprzez fakt, że pod strzechy trafił internet szerokopasmowy.
Obecnie łatwiej jest dotrzeć do filmu pornograficznego niż do pirackich nagrań muzycznych. Konsumpcja pornografii jest od dawna częścią popkultury. Jeśli ktoś nie wierzy, niech zmieni w ustawieniach w wyszukiwarce grafiki Google ”użyj umiarkowanego filtrowania” na ”wyłącz filtr rodzinny” i niech się dziwi, co wyskoczy wśród rekordów nadających się do oglądania przez całą rodzinę.
Dzięki klipom muzycznym i reklamie np. fotografiom Terry’ego Richardsona dla firmy Sisley lub kampanii Dolce & Gabbana nawiązującej do gwałtu lub spotowi Diesla, nakręconemu z okazji 30-lecia istnienia firmy, aluzje do aktu seksualnego przedostały się do głównego nurtu w mediach. Michael Höfner, rzecznik pierwszego festiwalu filmów pornograficznych 2006 w Berlinie, sprowadził to do uogólnienia: ”Porn is chic”. Pornografia jest spleciona z produktami kultury masowej do tego stopnia, że Irvine Welsh, autor szkockiego bestsellera ”Trainspotting” stwierdził: ”Pornografia kicha, a popkultura dostaje kataru”.
Multimiliardowa machina
Strona TopTenReviews.com prowadzi statystykę. Obroty przemysłu pornograficznego na świecie sięgają rocznie 100 miliardów dolarów. Aż 68 milionów razy dziennie użytkownicy internetu szukują w wyszukiwarkach treści pornograficznych. Stanowi to 25 procent wszystkich zapytań. Chociaż internet oferuje mnóstwo darmowych filmów, co sekundę wydaje się 3075 dolarów na pornografię i różnego rodzaju gadżety. Stanowi to sumę około 100 miliardów dolarów, z czego 28 procent ląduje w Chinach.
Naomi Wolf określa rutynę stosunku w ”Times Magazine” następująco: ”Pornografia zabija pragnienia”. Dziennikarka przytacza kultury, w których nie jest czymś wstydliwym oprzeć się iluzorycznej władzy pornografii. Co więcej, te kultury rozumieją istotę seksualności i wiedzą, czego potrzeba, żeby zaspokoić fizyczne potrzeby kobiet i mężczyzn. Przypuszczalnie nadszedł czas, żeby skończyć z powszechnym stereotypem: nie jesteśmy ”niewyżyci seksualnie ani niedopieszczeni”, gorzej - jesteśmy (wirtualnie) ”przepieszczeni” i (fizycznie) za mało wyżyci seksualnie. Chociaż w tym przypadku to wszystko jedno. Nasze własne ciała i tak w tym wszystkim nie uczestniczą.