Są efekty, ale...
Efekty takiej postawy dały się dostrzec dość szybko. Zaczęto odnotowywać spadek umieralności z powodu nowotworu złośliwego płuca. Jak wynika z informacji zawartych w tzw. Konsensusie leczenia zespołu uzależnienia od tytoniu (więcej o tym dokumencie - str. 15), w Polsce umieralność na ten nowotwór wśród młodych mężczyzn zmniejszyła się w ciągu ostatniej dekady XX wieku o 33%. To już powód do ostrożnego optymizmu, ale wobec tych informacji konieczny jest jednak pewien dystans.
W 2000 roku rak płuca odebrał życie 47 Polakom spośród każdych 100 tysięcy rodaków, co dawało nam smutną, drugą po Węgrzech lokatę na epidemiologicznej liście opublikowanej przez WHO. Dla porównania - w sąsiadujących z nami Czechach w 2001 r. ten sam wskaźnik wynosił 34,2, a w Finlandii, gdzie od wielu lat realizowane są radykalne programy antynikotynowe, tylko 16,8.
Niestety, w ostatnich kilku latach nastąpiło zmniejszenie tempa spadku częstości codziennego palenia tytoniu u mężczyzn w wieku powyżej 30 lat oraz zahamowanie wzrostu odsetka ekspalaczy.
W najmłodszej wiekowo grupie dorosłych kobiet (20-29 lat), u których w latach 80. częstość codziennego palenia gwałtownie zmalała (z 50% do 25%), trend spadkowy został całkowicie zahamowany. Jak konkludują eksperci opisujący w Narodowym Programie Zdrowia efekty profilaktyki antynikotynowej, zjawiska te wynikały z niedostatecznego finansowania programu ograniczenia zdrowotnych następstw palenia tytoniu w ostatnich latach.
Realizować programy
Jak ważne dla kondycji społeczeństwa jest prowadzenie racjonalnej polityki prozdrowotnej, w tym programów antynikotynowych, pokazuje przykład węgierski.
Według danych WHO, opublikowanych w 2000 roku na Węgrzech, gdzie przez lata nie prowadzono żadnych działań antynikotynowych, poziom śmiertelności spowodowanej przez raka płuca osiągnął nigdy nie notowany na świecie poziom - wynosił wówczas 67 zgonów na 100 000 mieszkańców.
To, czy w Polsce uda się utrzymać ogólnie pozytywny trend w profilaktyce chorób odtytoniowych, zależy od mądrego ustawodawstwa (chodzi głównie o zmianę przepisów ustawy antynikotynowej w sposób zapewniający ochronę biernych palaczy) i od możliwości realizacji założonych programów antynikotynowych. Teraz troską ekspertów tworzących takie programy jest m.in. szerokie zaangażowanie lekarzy w poradnictwo antynikotynowe i wprowadzenie możliwości refundacji leków dla pacjentów podejmujących leczenie zespołu uzależnienia od tytoniu.
- Zaangażowanie lekarzy jest oczywiście ważne, ale zależy ono też od tego, czy procedura leczenia zespołu uzależnienia od tytoniu będzie finansowana przez NFZ - podkreśla profesor Witold Zatoński.