Gdyby jakiś badacz na początku minionego wieku opisał przypadek raka płuca i przekonująco udowodnił jego związek z paleniem tytoniu, pewnie dostałaby Nagrodę Nobla - mówią dzisiejsi epidemiolodzy i socjolodzy. Aż się nie chce wierzyć, że na początku ubiegłego stulecia rak płuca był chorobą niemal zupełnie nieznaną, nie tylko z racji dużo mniejszych możliwości diagnostycznych, ale i rzadszego rozpowszechnienia palenia tytoniu. Obecna wiedza medyczna nie pozostawia wątpliwości: dym tytoniowy szkodzi.
Ciekawe są spostrzeżenia naukowców duńskich. W niedawnym badaniu udowodnili, że na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc (POChP) zachoruje co czwarty palacz. Wyniki analiz przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii wskazują, że prawdopodobieństwo wystąpienia raka płuca u palących mężczyzn jest 23 razy większe niż u niepalących.
Rachunek szans
W ostrzeżeniu "palenie zabija" umieszczonym na paczkach papierosów nie ma nic z przesady. Głównym zagrożeniem zdrowia i życia w naszej cywilizacji stały się właśnie choroby odtytoniowe.
Przewlekła obturacyjna choroba płuc, kiedyś równie rzadko spotykana jak rak płuca, też występuje prawie wyłącznie u palaczy. Dane szacunkowe dla Polski z początku lat 90. wskazywały, że w populacji mężczyzn w wieku od 35 do 69 lat 58% wszystkich zgonów na nowotwory złośliwe (w tym 91% zgonów na raka płuca), 42% zgonów na choroby układu krążenia i 71% zgonów na choroby układu oddechowego było przyczynowo związanych z paleniem.
- Szansa 15-letniego chłopca na osiągnięcie 65. roku życia była w Polsce na początku lat 90. nie tylko niższa niż w krajach rozwiniętych, ale też niższa niż w niektórych krajach Trzeciego Świata - mówi prof. Witold Zatoński, lekarz, który niemal całe życie poświęcił na przekonywanie Polaków o korzyściach zdrowotnych związanych z niepaleniem.
Moda na niepalenie
Według szacunków z lat 70. i 80., w kraju z powodu chorób odtytoniowych umierało przedwcześnie co roku prawie 70 tysięcy osób, a zachorowalność na raka płuca była najwyższa na świecie. Konsumpcja tytoniu też lokowała nas w światowej "czołówce", z wynikiem dochodzącym do 3 600 papierosów na dorosłego mieszkańca kraju.
Kampanie edukacyjne, rozwiązania prawne i realizacja programów antynikotynowych spowodowały, że na początku XXI wieku większość Polaków (60% mężczyzn i 75% kobiet) nie pali. Wcale nie tak dawno, bo jeszcze w 1982 roku w kraju nad Wisłą codziennie sięgało po papierosa 62% mężczyzn.
Polacy umieli wyciągnąć wnioski z alarmującej statystyki i posłuchali lekarzy.
W zmianie postaw wobec palenia tytoniu, wyraźnej szczególnie wśród mężczyzn, wielką rolę odegrały programy edukacyjne i otwarcie na świat w latach 90., a wraz z nim moda na niepalenie, głównie wśród osób młodszych i wykształconych. Według informacji zawartych w aktualnie obowiązującym Narodowym Programie Zdrowia, odsetek codziennie palących mężczyzn zmalał z 49% w latach 1990- 92 do 39% w latach 2002-03.