Według niego, niestety, wciąż częstość stosowania takiego leczenia w Polsce jest kilkakrotnie mniejsza niż w Niemczech, w Czechach, na Węgrzech czy w USA. W Polsce jest leczonych tą metodą rocznie ok. 50 pacjentów na milion mieszkańców, w USA znacznie ponad 300, a w Niemczech prawie 200 osób na milion mieszkańców.
Jeszcze gorzej wygląda sytuacja pacjentów zagrożonych nagłą śmiercią sercową w regionie łódzkim, w którym implantacja defibrylatora serca jest rzadziej stosowana niż w większości regionów Polski.
W Łódzkiem zaledwie u niespełna 20 proc. pacjentów stosuje się takie leczenie w ramach tzw. prewencji pierwotnej, kiedy przewiduje się ryzyko zgonu i wszczepia się defibrylator zanim dojdzie do zatrzymania krążenia. To niemal dwukrotnie mniej niż np. na Mazowszu czy Śląsku.
Zdaniem specjalistów zapóźnienie Polski i regionu łódzkiego w stosowaniu tej metody nie jest spowodowane barierą finansową, ale brakiem informacji na temat zagrożeń wśród lekarzy, przede wszystkim pierwszego kontaktu.
"Myślę, że lekarze nie zdają sobie sprawy z tego, że jest to metoda, która w tej chwili właściwie nie ma ograniczeń. Każdy pacjent, który potrzebuje defibrylatora, może mieć go wszczepionego, tylko trzeba wysłać go do odpowiedniego ośrodka" - uważa dr Katarzyna Włodarska z Instytutu Kardiologii w Aninie.
Kardiolodzy przyznają, że leczeni tą metodą pacjenci napotykają na duże problemy społeczne związane ze specyfiką ich leczenia. "Żyją w dużej obawie o własne życie, a jest im odmawiane leczenie sanatoryjne czy rehabilitacyjne. Ponadto u części z nich te urządzenia wywołują dość silny ból i często w poczuciu obawy przed tym bólem. Chcemy jednak powiedzieć pacjentom, że po takim zabiegu mogą żyć normalnie" - mówił prof. Lubiński.
Jak zaznaczył na całym świecie rozwijają się grupy samopomocowe wśród pacjentów, którzy wymieniają się informacjami jak wrócić do normalnego życia i aktywności po takim zabiegu.
Konferencję nt. walki z nagłym zgonem sercowym zorganizował łódzki Uniwersytet Medyczny i Klinika Kardiologii Interwencyjnej, Kardiodiabetologii i Rehabilitacji Kardiologicznej Centralnego Szpitala Weteranów w Łodzi.