Jak dodał, fakt, że rolnicy w gospodarstwie przebywają stale wśród zwierząt, sprzyja powstawaniu nowych odmian wirusów - krzyżówek ludzkich i zwierzęcych. Do takich mutacji dochodzi często w organizmach świń, które nie tylko mają własne szczepy grypy, ale mogą też chorować na ludzkie i ptasie odmiany wirusa.
"Informacja genetyczna wirusa grypy nie jest ciągła, ale jest podzielona na kilka segmentów. Jeżeli w tej samej komórce organizmu znajdą się jednocześnie wirusy atakujące ludzi, ptaki i świnie, może dojść między nimi do wymiany materiału genetycznego, czyli tzw. reasortacji genowej i powstanie nowy wirus, który w tej komórce będzie powielany" - tłumaczył naukowiec.
Podkreślił, że wobec takich nowości układ immunologiczny przeciętnego człowieka jest absolutnie bezradny. Nieskuteczne są też szczepienia ochronne, przygotowane z myślą o wcześniej spotykanych szczepach wirusów.
Według Wąsika, chociaż zagrożenia nie można lekceważyć, współczesne rozwinięte społeczeństwa, z dobrze zorganizowaną opieką zdrowotną prawdopodobnie unikną takich pandemii, jakie miały miejsce w ubiegłym stuleciu. Przede wszystkim skutkują w takich sytuacjach działania profilaktyczne.
"Już teraz niektóre państwa sprawdzają np. temperaturę ciała pasażerów samolotów lądujących na lotniskach. To bardzo skuteczny sposób wykrycia potencjalnie zakażonych grypą osób, które następnie można izolować" - powiedział.
Według niego trudno powiedzieć, czy Polska jest gotowa na poradzenie sobie z ewentualnym zagrożeniem. "Nie wiem np. czy wszystkie szpitale mają izolatki pozwalające na całkowite oddzielenie pacjentów, u których podejrzewa się groźne zakażenie wirusowe. A to jest podstawa" - zaznaczył. W ten sposób, jak mówił Wąsik, udało się np. uniknąć rozprzestrzenienia się bardzo zaraźliwego wirusa SARS, wywołującego zespół ostrej niewydolności oddechowej. Wirus pojawił się w Chinach w 2002 r. Łącznie zarejestrowano 6234 zachorowań spowodowanych tym wirusem. 435 osób zmarło.