Jak przypomniała specjalistka, do otyłości i nadwagi w bardzo dużym stopniu przyczyniają się złe nawyki żywieniowe: nie jadanie śniadań, nieregularność posiłków, jedzenie szybkie, podjadanie oraz zbyt małe ilości warzyw i wody w naszej diecie. Innym ważnym czynnikiem, który wpływa na przyrost masy ciała jest siedzący tryb życia. Statystyki wskazują, że tylko 6 proc. Polaków uprawia rekreacyjną aktywność fizyczną; dla porównania w Niemczech odsetek ten wynosi 20 proc. a w Finlandii - 30 proc.
Według dr. Hryniewieckiego, aktywność fizyczna - minimum pół godziny dziennie - jest tak samo skuteczna jak leki na serce w obniżaniu ryzyka zawału.
"Ruch to również czynnik najlepiej pobudzający budowę kości, przez co obniża ryzyko osteoporozy" - podkreślił prof. Janusz Badurski, dyrektor Centrum Osteoporozy i Chorób Kostno-Stawowych w Białymstoku. Wśród innych czynników ryzyka tego schorzenia specjalista wymienił m.in. zbyt niski wskaźnik masy ciała, niską masę kości, starszy wiek, złamania kości po 50. roku życia, palenie papierosów i nadużywanie alkoholu. Jak podkreślił, do oceny ryzyka złamań osteoporotycznych nie wystarczy badanie masy kości (BMD). Dobry wynik tego testu nie wyklucza ryzyka złamań.
Złe nawyki żywieniowe, brak ruchu oraz nieumiejętność radzenia sobie ze stresem są również czynnikami ryzyka schorzeń górnego odcinka pokarmowego. Statystyki wskazują, że aż 63 proc. dorosłych Polaków ma problemy ze zgagą, czyli uczuciem pieczenia za mostkiem. "Niestety, większość osób bagatelizuje tę dolegliwość, gdyż nie zdaje sobie sprawy, że może to być objaw np. choroby refluksowej przełyku" - powiedział prof. Krzysztof Celiński, gastroenterolog z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Schorzenie to jest związane z zarzucaniem treści żołądkowej do przełyku i zwiększa ryzyko zachorowania na raka tego narządu.
Do rozwoju chorób górnego odcinka układu pokarmowego przyczynia się też nadużywanie leków bez recepty, takich jak niesteroidowe leki przeciwzapalne (np. aspiryna czy ibuprofen), albo łączenie kilku leków z tej grupy. Z badań TNS OBOP wynika, że aż 60 proc. Polaków zażywa leki dostępne bez recepty, by zwalczyć różne dolegliwości i ponad 30 proc. podejmuje leczenie "na własną rękę", gdy pojawią się pierwsze objawy choroby, a do lekarza idzie dopiero wtedy, gdy nie daje ono efektów.
"Z pójściem do lekarza zwlekają zwłaszcza mężczyźni z zaburzeniami erekcji oraz pacjenci z nietrzymaniem moczu. Są to dwa schorzenia uważane za najbardziej wstydliwe w naszym kraju" - powiedział prof. Sławomir Dutkiewicz, chirurg urolog z Instytutu Zdrowia Publicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
Jak podkreślił, stosowanie samoleczenia i odwlekanie wizyty lekarskiej może się przyczynić do postępów choroby, pogorszenia stanu zdrowia, pojawienia powikłań i zbyt późnego wykrycia groźnych zmian - np. odkładanie wizyty lekarskiej z powodu łagodnego przerostu prostaty może opóźnić wykrycie raka tego narządu.