Doustne leki są bardzo dobrze tolerowane i dlatego można je stosować u pacjentów, u których przeciwwskazana jest terapia interferonem. W większości przypadków trzeba je jednak przyjmować długotrwale.
Jak zaznaczył Juszczyk, obecnie wszystkie trzy leki są zarejestrowane w Polsce, ale w pierwszej linii terapii Narodowy Fundusz Zdrowia refunduje tylko interferon. Tenofowir jeszcze nie przeszedł oceny przez polskie instytucje kontrolne (tj. AOTM), choć zrobiono to dawno w innych krajach Europy oraz w USA.
"Z kolei, entekawir - mimo pozytywnej rekomendacji AOTM - nie jest dostępny jako preparat w pierwszej linii leczenia WZW B. W Polsce pacjenci otrzymują najpierw starszy lek lamiwudynę, która po roku u 30 proc. z nich powoduje pojawienie się mutantów wirusa opornych na terapię" - podkreślił specjalista. A ponieważ wtórna oporność dotyczy często również nowych leków, szansa na powodzenie terapii znacznie spada. Może też dochodzić do zupełnie nowych zakażeń HBV opornych na lamiwudynę.
Zdaniem Simona, takie podejście może być tragiczne w skutkach dla pacjentów, gdyż naraża ich bardziej na marskość i niewydolność wątroby oraz raka wątrobowokomórkowego. "Jest to niezgodne z zaleceniami ekspertów polskich i międzynarodowych, jak również ze stanowiskiem Parlamentu Europejskiego, który w odpowiedniej rezolucji zobowiązuje kraje członkowskie Unii Europejskiej do wyrównania metod terapii WZW B, zgodnie z najnowszymi standardami" - zaznaczył Juszczyk.
20 maja Europejska Agencja Leków (EMEA) zamieściła na swojej stronie rekomendacje na temat znacznego ograniczenia stosowania lamiwudyny u pacjentów z przewlekłym WZW B, ze względu na ryzyko generowania mutantów wirusa.