Newsletter
Jeśli chcesz otrzymywać drogą elektroniczą porady dotyczące zdrowego trybu życia, nowości na rynku farmaceutycznym, lub interesują Cię tematy okołomedyczne w poniższe pole wpisz swój adres e-mail.

Baza wiedzy

Nasi partnerzy

Najczęściej szukane
zobacz wszystkie szukane wyrażenia


Sportowcy też chorują przewlekle. Czy wtedy terapia może zamienić się w doping?

data dodania artykułu: 18 marzec 2010 autor:

Jacek Janik

źródło: RynekZdrowia.pl


Inną sprawą jest to, że każdy sportowiec może zachorować na jakąkolwiek chorobę przewlekłą i to się zdarza. To też fakt, który trzeba brać pod uwagę. Wielu sportowców sięgnęło po medale chorując np. na cukrzycę. Trzeba umożliwić zawodnikom, którzy rzeczywiście chorują, stosowanie leków służących leczeniu czy ustabilizowaniu choroby przewlekłej, pomimo że znajdują się one na liście substancji zakazanych.

W czasie igrzysk w Vancouver, jak podały agencje, przeprowadzono ponad 2 tysiące różnych testów antydopingowych i przeznaczono na ten cel prawie 10 mln euro. Jednak wiadomo już, że kontrolowanie zawodników na imprezach sportowych nie zawsze ma sens, bo z organizmu można usunąć niedozwolone substancje na ten czas. Dzisiaj najlepsi zawodnicy kontrolowani są ustawicznie.

WADA jak agencja śledcza
Kilka lat temu powstał system monitorujący – Anti-Doping Administration & Management System (ADAMS).

– Wprowadzeni do niego zawodnicy są kontrolowani przez 365 dni w roku. Do igrzysk olimpijskich w Vancouver mieliśmy w PZN trójkę takich zawodników: Justyna Kowalczyk, Adam Małysz i Kamil Stoch. Przed igrzyskami PZN został zobligowany do wprowadzenia do systemu ADAMS wszystkich, którzy mieli wziąć udział w igrzyskach. I to był warunek wpuszczenia ich do wioski olimpijskiej – opowiada doktor Stanisław Szymanik.

Każdy zawodnik objęty systemem ADAMS musi wyznaczyć, bez względu na to gdzie się znajduje, 60-minutowy przedział czasowy, w którym jest dostępny dla kontrolerów międzynarodowych. Bez względu na to czy gra w tenisa na wakacjach w Sydney, czy jest na zawodach w Lahti czy w swoim domu w Pcimiu. Kontrolerzy muszą go tam znaleźć.

– Światowa Agencja Antydopingowa zamienia się w instytucję śledczą. Dochodzenia w niektórych krajach prowadzone są także na podstawie dowodów pośrednich, jak na przykład dowody zakupu różnych środków. Trudno podejrzewać, żeby ta organizacja przeoczyła tak podstawową sprawę jak umożliwienie oficjalnego dopingowania się przez zawodników niby-chorych na astmę – mówi z przekonaniem prof. Jerzy Smorawiński.

I co dalej?
Tak naprawdę działalność WADA, narodowych komisji do walki z dopingiem w sporcie, federacji sportowych, to prawdziwy wyścig, w którym te instytucje są krok za laboratoriami, producentami „środków wspomagających”.

Co dalej w sprawie astmy u sportowców, nagłośnionej dzięki Justynie Kowalczyk w Vancouver? Petra Majdić zaproponowała, aby wszyscy sportowcy, u których stwierdzono astmę przechodzili jednakowe badania w jednej klinice.

– Nie sądzę, aby były jakieś implikacje tego, co wydarzyło się w Vancouver. Nie przewiduję żadnych istotnych zmian w przepisach, bo problem astmy był już podnoszony parokrotnie, i nic się nie zmieniło. Podejrzewam, że problem nie zostanie w ogóle poruszony na sympozjum WADA, które ma się odbyć w kwietniu w Lozannie – mówi nam prof. Jerzy Smorawiński.

Innego zdania jest doktor Stanisław Szymanik, który twierdzi, że temat astmy pojawi się na najbliższym, czerwcowym kongresie FIS w Turcji i choć to bezpośrednio na razie nie będzie miało przełożenia na zmianę przepisów, to będzie jednak znaczącym sygnałem, aby coś w tej kwestii zrobić.

Czy pomogą naukowcy
Według tego lekarza PZN pewnym rozwiązaniem mogłaby być zwiększona weryfikowalność dokumentów w oparciu, o które wydawane są wyłączenia terapeutyczne, pozwalające na stosowanie wziewnych leków sterydowych na astmę.

Argumentem przeciwko badaniom wszystkich sportowców na astmę w jednym miejscu, czy weryfikowaniu dokumentacji medycznej, są kwestie finansowe. Doktor Stanisław Szymanik przypomina jednak czasy, kiedy wprowadzano testy na określenie płci, które na początku były niezwykle drogie i wykonywane jedynie przez zakłady genetyki klinicznej przy akademiach medycznych. Z czasem technologia tych badań okazała się tak prosta, że wykonuje się ją rutynowo przy kontroli antydopingowej przez wymaz z wewnętrznej strony policzka.

Technologia badań zmienia się niesamowitym tempie. Może przyjdzie w sukurs także sportowcom chorym na astmę?