Amerykańscy naukowcy znaleźli nowe zastosowanie dla domowego wybielacza. I nie ma ono nic wspólnego z praniem. Okazuje się, że kąpiele z dodatkiem wybielacza mogą skutecznie leczyć dziecięcą egzemę - informuje pismo "Pediatrics".
Chroniczna i ostra egzema, czyli alergiczny wyprysk kontaktowy, bywa zmorą wielu dzieci. W początkowym stadium pojawiają się czerwone swędzące plamy i grudki, które z czasem zamieniają się w pękające pęcherzyki.
Dyskomfort pogłębia potrzeba drapania, które z kolei powoduje pęknięcia skóry i zwiększa ryzyko zakażenia MRSA, czyli gronkowcem odpornym na metycylinę. Poza dyskomfortem, swędzenie często nie pozwala dzieciom zasnąć i jest przyczyną problemów z koncentracją na lekcjach.
W trzymiesięcznych badaniach przeprowadzonych przez naukowców z Northwestern University wzięło udział 31 dzieci w wieku od 6 miesięcy do 17 lat. Połowa badanych dzieci dwa razy w tygodniu stosowała 5-10 minutowe kąpiele z dodatkiem wybielacza. W przypadku grupy kontrolnej zastosowano placebo.
Na rezultaty nie trzeba było długo czekać. U dzieci, które brały kąpiel z dodatkiem wybielacza stan zapalny zmniejszył się pięciokrotnie w porównaniu z grupą kontrolną. Znaczną poprawę zaobserwowano także u małych pacjentów, którzy moczyli w wodzie z wybielaczem tylko część ciała dotkniętą egzemą.
Pozytywny efekt kąpieli potwierdza również fakt, że poprawa nastąpiła na całym ciele z wyjątkiem szyi i głowy, które nie były zanurzane w wodzie.
Badacze twierdzą, że jest to prosta, bezpieczna i tania forma leczenia.
"Antybakteryjne właściwości zawartego w wybielaczu podchlorynu sodu usuwają ze skóry bakterie, które przyczyniają się do powstania stanu zapalnego" - mówi prowadząca badania dr Amy Paller.
Bardziej sceptyczne stanowisko zajmują w tej sprawie specjaliści z Wielkiej Brytanii. Według nich leczenie poprzez kąpiele z wybielaczem może być niebezpieczne i powinno być stosowane tylko pod nadzorem lekarza.
"Nie powinno się dodawać wybielacza do kąpieli bez uprzedniej konsultacji z lekarzem. Nieodpowiednio użyty może wyrządzić dziecku krzywdę, zwłaszcza jeśli cierpi ono na atopowe zapalenie skóry" - mówi prof. Mike Cork z Sheffield Children's Hospital.