Newsletter
Jeśli chcesz otrzymywać drogą elektroniczą porady dotyczące zdrowego trybu życia, nowości na rynku farmaceutycznym, lub interesują Cię tematy okołomedyczne w poniższe pole wpisz swój adres e-mail.

Baza wiedzy

Nasi partnerzy

Najczęściej szukane
zobacz wszystkie szukane wyrażenia


data dodania artykułu: 17 marzec 2009 źródło: PAP - Nauka w Polsce
O konieczności skuteczniejszego rozpoznawania przez lekarzy, przede wszystkim rodzinnych, zagrożenia nagłym zgonem sercowym u pacjentów i zapobiegania mu przez wszczepianie defibrylatora serca dyskutowali kardiolodzy w Łodzi.


Według specjalistów nagły zgon sercowy to bardzo poważny problem społeczny, który powoduje więcej zgonów wśród chorych niż udary mózgu, nowotwory płuc, piersi oraz AIDS łącznie.

Jak poinformował szef Kliniki Kardiologii Interwencyjnej, Kardiodiabetologii i Rehabilitacji Kardiologicznej Centralnego Szpitala Weteranów w Łodzi prof. Andrzej Lubiński, szacuje się, że w Polsce co tydzień ginie w wyniku nagłego zgonu sercowego ok. 30 osób na każdy jeden milion osób, czyli tygodniowo umiera nagle 1200 osób.

Głównymi przyczynami nagłego zgonu sercowego są groźne zaburzenia rytmu serca - migotanie komór i częstoskurcz komorowy. Szczególnie zagrożone są osoby z uszkodzeniem serca po zawale lub te, które już wcześniej przebyły napady takich arytmii serca. Szanse na uratowanie osoby, u której dojdzie do zatrzymania akcji serca poza szpitalem, wynoszą około 2-10 proc.

Według lekarzy skuteczną metodą pozwalającą zapobiec nagłemu zgonowi sercowemu jest implantacja urządzenia tzw. "wszczepialnego defibrylatora serca" (ICD), które potrafi rozpoznać groźną arytmię i przerwać ją poprzez odpowiednią stymulację lub wyładowanie elektryczne (defibrylacja).

Korpus defibrylatora - wielkością porównywalny do opakowania kremu - wszczepia się pacjentowi podskórnie w okolicę pod obojczykiem, a elektrody (od 1 do 3) poprzez układ żylny wszczepia się do serca. Twórcą tego urządzenia był pochodzący z Polski Michael Mirowski.

Zdaniem prof. Lubińskiego trzeba uświadamiać lekarzy, że nagły zgon sercowy jest najważniejszą przyczyną zgonów w wysokorozwiniętych społeczeństwach i istnieje metoda, która pozwala to ryzyko usunąć.

"Defibrylator serca nie leczy, ale monitoruje pracę serca i przerywa sekwencję zdarzeń, która prowadzi do nagłego zgonu, niemal w 100 proc. Upowszechnienie wiedzy wśród lekarzy i decydentów rozdzielających środki finansowe, która objaśnia na czym polega to ryzyko, jak identyfikować zagrożenie nagłym zgonem sercowym jest czynnikiem decydującym w rozpowszechnieniu tej metody" - uważa prof. Lubiński.









Zobacz podobne artykuły


Chipsy szkodzą sercu
Regularne spożywanie chipsów ziemniaczanych znacznie zwiększa ryzyko choroby serca - wykazali polscy naukowcy z Instytutu Żywności i Żywienia pod kierunkiem prof. Marka Naruszewicza....
czytaj wiecej
Powstał prototyp komory wspomagania serca dla dzieci
Prototyp pozaustrojowej komory wspomagania serca dla dzieci powstał w Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii (FRK) w Zabrzu (Śląskie), która opracowała wcześniej taką komorę dla dorosłych. Urządzenie daje choremu sercu czas na regenerację lub - jeśli serce nie jest już w stanie pracować - pozwala choremu doczekać do przeszczepu....
czytaj wiecej