Terapia personalizowana, popularnie określana jako "szyta na miarę", to nie tylko większe bezpieczeństwo dla chorych i lepsza skuteczność terapii, ale też oszczędności dla państwa - powiedział prof. Zbigniew Gaciong z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego na warsztatach dziennikarskich zorganizowanych 2 lipca w Warszawie.
Jego zdaniem, ten rodzaj terapii to przyszłość medycyny i w wielu krajach powoli staje się już wzorcowa koncepcją w ochronie zdrowia. Niestety w Polsce jest ona ciągle niedoceniana, podkreślił kardiolog.
"Terapię personalizowaną można w skrócie określić jako dopasowywanie leku do pacjenta, a nie do danej choroby" - powiedział prof. Gaciong. Jest to zerwanie z tradycyjnym podejściem, że u wszystkich osób z jednym schorzeniem stosuje się tą samą metodę leczenia. Ludzie różnią się od siebie i dlatego nie ma jednej, uniwersalnej metody terapii. U jednych dany lek może poskutkować, u innych nie przynieść efektów, albo wręcz wywołać groźne skutki uboczne.
Do postępów w rozwoju medycyny personalizowanej przyczyniły się w dużym stopniu badania nad ludzkim genomem - testy genetyczne są bowiem podstawą tego podejścia.
"Współcześnie decyzja o rozpoczęciu leczenia uzależniona jest od wyników różnych testów diagnostycznych - np. badania stężenia glukozy i cholesterolu we krwi, ciśnienia tętniczego i innych parametrów. Od dawna jednak wiadomo, że czynnik genetyczne warunkują skuteczność terapii" - wyjaśnił prof. Gaciong.
Na przykład u osób rasy czarnej niektóre leki stosowane w niewydolności serca czy w nadciśnieniu tętniczym nie działają tak dobrze, jak u rasy białej.
Według prof. Gacionga, obecnie, medycyna personalizowana ma najszersze zastosowanie w onkologii oraz w ocenie metabolizmu leków i przewidywaniu ich skuteczności.